Co powiecie na naturalny makijaż wykonany kosmetykami naturalnymi?

Moja przygoda z kosmetykami ekologicznymi trwała dwa lata. Przez ten czas wyrzekłam się wszystkich kosmetyków drogeryjnych i aptecznych. Z czasem stałam się mniej radykalna i wróciłam do moich ulubieńców. Mimo to, do dziś kremy i balsamy wybieram głównie naturalne.

Czego nigdy nie próbowałam, to w pełni naturalny makijaż. Używałam ekologicznego tuszu do rzęs, ale nigdy nie zdecydowałam się na pełną, naturalną kolorówkę. Po tekście na temat makijażu dostałam od sklepu I love Bio propozycję napisania tekstu o kosmetykach ekologicznych. Jak mogłabym się oprzeć?

KOSMETYKI: LAVERA, ALVA, SO' BIO

Przedstawiam Wam pełny makijaż dzienny w naturalnej wersji. Na potrzeby testu zdecydowałam się nawet na podkład ;) Wybrałam:

Wszystkie składy znajdziecie na stronie I love Bio. Paczuszka przyszła zgrabnie zapakowana w tekturowe pudełko, a kosmetyki były zabezpieczone folią bąbelkową. Oto cały zestaw.

EFEKT

Wszystkie kosmetyki testowałam dokładnie przez tydzień. Mam bardzo wrażliwą cerę, więc jestem dobrym króliczkiem doświadczalnym. Nie dostałam żadnej wysypki, krostek, nie wysuszyły mi skóry, krótko mówiąc bez skutków ubocznych. A oto efekt. Bez Photoshopa, bez filtrów, bez żadnych poprawek. 

MOJE WRAŻENIA

Bardzo przyjemna konsystencja. Moja sucha skóra była miękka i miła w dotyku przez cały dzień. Nie przesadzam. Dosłownie cały dzień. Krem ujednolica kolor cery, jednocześnie nie jest w pełni kryjący. Wszystkie moje piegi były doskonale widoczne. Po wyciśnięciu z tubki wydaje się być stosunkowo ciemny, jednakże dobrze wtapia się w kolor skóry. Ma ciepły odcień, więc jest odpowiedni dla kobiet o ciepłym typie urody. Krem ma intensywny zapach, co nie każdemu może odpowiadać (używam głównie kosmetyki bezzapachowe). Jako krem koloryzujący i nawilżający sprawdza się dobrze.

Jestem z niego bardzo zadowolona. Zgrabne opakowanie z puszkiem umożliwiającym przypudrowanie nosa zawsze i wszędzie. W przeciwieństwie do znanych mi pudrów transparentnych nie jest biały. Ma bardzo ładny, jasny, różowo-beżowy kolor. 

W poście o moich ulubionych kosmetykach pisałam na temat cieni Inglot. Alva niczym im nie ustępuje. Świetna jakość. Cień jest w formie sypkiej, dobrze się go nakłada, nie roluje się, nie sypie, pozostaje na powiekach przez cały dzień. Tylko nie nakładajcie go od razu na krem nawilżający Lavera. Ja tak zrobiłam i efekt był oczywiście taki, że cień przykleił się do kremu i po chwili miałam na oczach tłuste, beżowe wałeczki. Wiem, to było do przewidzenia. Jeżeli nałoży się go na suche powieki efekt jest bez zarzutu. Cień ma ciepły odcień, pasować będzie zatem ciepłym typom urody.

Dobrze się ją nakłada. Jest na tyle twarda, że można nią narysować cienką, dyskretną kreskę i na tyle miękka, że dobrze się nią rysuje. Nie kruszy się, lecz po całym dniu nieco się rozmazuje.

Równie dobry jak jego pogrubiający brat. Spotkałam się kiedyś z zarzutem, że naturalne tusze nie dają żadnego efektu i rzęsy wyglądają na niepomalowane. W tym przypadku tego problemu nie ma. Rzęsy są ładnie podkreślone, pogrubione i wydłużone. Nie kruszy się, nie rozmazuje, nie skleja rzęs.

Podsumowując polecam zwłaszcza tusz, cienie i puder. Krem dostał mały minusik za intensywny zapach, kredka za lekkie rozmazywanie się.

Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, napisz komentarz lub polub na Facebooku. Komentarz możesz dodać anonimowo. Kliknij okienko komunikatu a następnie wpisz swoje imię lub pseudonim („Name”) pod „albo zarejestruj w Disqus” podając swój email lub wpisując lubie@wczerni.pl oraz klikając „Wolę pisać jako gość”. Komentarze dodane przez gości wymagają akceptacji. Wszystkie komentarze zawierające linki wymagają akceptacji.