10 ELEMENTÓW GARDEROBY, KTÓRE ZAWSZE BĘDĄ MODNE

17 października

Agnieszka Sajdak-Nowicka


Są takie rzeczy, które możemy założyć zawsze. Są też takie, które przez kilka miesięcy noszą wszyscy by następnie wcisnąć je głęboko do szafy. Nigdy nie przekonywała mnie zmiana połowy garderoby co sezon tylko dlatego, że ktoś uznał, że to co nosiłyśmy parę miesięcy temu nie nadaje się już do założenia.

Podeszłam do sprawy na swój sposób. Połączyłam subtelny erotyzm z zasadami dress code'u (tym samym z przyjemnością i świadomie łamiąc te zasady). Dziś będzie o szpilkach, gorsetach, pończochach i innych elementach kobiecej garderoby, które zawsze będą się podobać, często są bardzo retro i właśnie dlatego możemy je spokojnie założyć i dziś i za dziesięć lat. Po co? Aby nie biegać wciąż po sklepach w poszukiwaniu nowych ubrań, nie wydawać połowy wypłaty na nowe rzeczy, a mimo to zawsze wyglądać świetnie, seksownie i na czasie.

1. SZPILKI

Listę otwierają szpilki. Dlaczego szpilki? To chyba najbardziej uniwersalny element seksownej, kobiecej garderoby. Szpilki ze szpiczastym lub lekko zaokrąglonym noskiem, w neutralnym lub wręcz odwrotnie, bardzo wyrazistym, prowokacyjnym kolorze. Można je założyć prawie do wszystkiego. Może nie na 10 cm obcasie, ale już na 7 cm są z jednej strony całkiem wygodne, z drugiej wciąż wyglądają świetnie. Każda kreacja w towarzystwie szpilek wygląda lepiej. Nogi wyglądają lepiej. Cała sylwetka wygląda lepiej. I to rytmiczne stukanie gdy "widzę cię gdy idziesz i poruszasz się tak". Nie każda kobieta wygląda dobrze w szpilkach. Powód pierwszy: nie każda kobieta potrafi chodzić w szpilkach i tego bezwzględnie trzeba się nauczyć. Powód drugi: szpilki są bardzo delikatne, przez co przy masywnych nogach jeszcze bardziej podkreślają ich masywność. Wtedy zamiast szpilek lepiej wybrać np. słupek. Da podobny efekt. Teraz spójrzmy na sprawę męskim okiem i otwórzmy pierwszy lepszy męski magazyn. Jakie buty zobaczymy? Oczywiście szpilki.

2. POŃCZOCHY

Zwłaszcza pończochy ze szwem. Ciężko się je nosi, szew ciągle przesuwa się to w lewo to w prawo. Ale jaki efekt! A fakt, że tak mało kobiet je nosi tylko potęguje efekt. Od kiedy wymyślono pończochy samonośne komfort noszenia znacznie wzrósł, aczkolwiek warto choć raz spróbować założyć pończochy z pasem do pończoch. Ze szwem lub nie, samonośne lub z pasem do pończoch, kabaretki, gładkie lub z wzorem, pończochy robią wrażenie. Jest w nich jakiś niesamowity, subtelny erotyzm. Oczywiście zakładamy je tak, aby nie było widać koronki, co wymaga założenia odpowiednio długiej spódnicy. Co nie znaczy, że koronka zawsze pozostaje niewidoczna. Czasami gdy siadamy zakładając nogę na nogę koronka niby to przypadkiem wymyka się spod spódniczki. Wtedy oczywiście dyskretnie obciągamy brzeg. Lub nie. W zależności od okoliczności.

3. GORSET

Skoro jesteśmy przy temacie bielizny - gorset. Zarówno prawdziwy gorset jak i top, który tylko go udaje, a jest o wiele wygodniejszy. Która z Was nosiła kiedyś prawdziwy gorset? Znaczna część z Was zapewne przynajmniej przez jedną noc - podczas swojego wesela. Ja najdłużej miałam go na sobie trzy dni (a raczej noce) jako element kostiumu podczas festiwalu. Codziennie poluźniałam sznurki. Ale bluzka o kształcie gorsetu to mój hit w każde lato. Można ją założyć do spódnicy i spodni, a nawet do eleganckiego kostiumu na spotkanie biznesowe (z zakazem ściągania marynarki).

4. SUKIENKA OŁÓWKOWA

Sukienka ołówkowa, oficjalna w wersji biurowej, bardzo prowokacyjna w czerwonym kolorze, z rozcięciem na udzie lub dużym dekoltem. Wariantów jest mnóstwo, wszystkie są stosunkowo proste i dopasowane do sylwetki. Jeżeli tylko dobrze wyglądasz w tym fasonie (nie każdy ma to szczęście), nie możesz wyglądać w niej źle. Niezależnie jaki fason króluje na wybiegach.

5. SPÓDNICA OŁÓWKOWA

Mniejsza koleżanka sukienki. Równie uniwersalna, zawsze stosowna. Pasuje wszędzie, do wszystkiego i na każdą okazję. I również nie wyobrażam sobie jak miałaby kiedykolwiek przestać być modna.

6. SPODNIE GARNITUROWE

Nie koniecznie zawsze w kant, niekoniecznie bardzo oficjalne. Ale spodnie o prostym kroju w neutralnym kolorze. Osobiście preferuję czarne. Można je założyć praktycznie wszędzie, do biura, na randkę, na kawę, na zakupy. W końcu świetnie prezentują się ze szpilkami :) Ich charakter zmienia się w zależności od towarzystwa (bluzki, żakietu, dodatków).

7. ŻAKIET

Żakiet stracił ostatnio na swoim oficjalnym charakterze. Wywinięte rękawy, miękki materiał, coraz bardziej sportowy krój. Na pewno najbardziej uniwersalnym krojem jest ten bardziej standardowy, uszyty ze sztywnego materiału. Co wcale nie oznacza, że musi być bardzo oficjalny - założony do jeansów traci swój oficjalny charakter, a jednocześnie dodaje nam trochę powagi, elegancji i kobiecości (tak, kobiecości - w żakiecie nie wyglądasz dziewczęco, w żakiecie wyglądasz kobieco).

9. DŻINSY O PROSTYM KROJU

Lista ubrań nie byłaby kompletna bez dżinsów. Oczywiście tych o prostym kroju, choć tu równie dobrze sprawdzą się boot cut oraz obcisłe, ściśle dopasowane do sylwetki. Pierwsze, gdyż są uniwersalne, drugie gdyż dobrze się w nich wygląda, trzecie gdyż są seksowne. Osobiście preferuję biodrówki i nikt mnie nie przekona do wysokiego stanu. Tu również są rozwiązania pomiędzy, czyli lekko obniżony stan. Dlaczego takie jeansy sprawdzą się zawsze? Są neutralną, niezwracającą na siebie uwagę bazą. A jeżeli jeszcze ładnie podkreślają pośladki i nogi mało kogo będzie interesować kiedy je kupiłaś.

8. PŁASZCZ

Prosty, dobry gatunkowo płaszcz o długości przynajmniej do kolan zawsze jest na czasie. A jeżeli jeszcze jest długi, rozpięty, powiewający na wietrze, daje niesamowity efekt. Kurtka może i jest wygodna, ale to płaszcz robi wrażenie. To część wizerunku. Groźny i mroczny z glanami, seksowny z krótką spódniczką i szpilkami, stosowny ze strojem biznesowym.

10. ZŁOTA I SREBRNA BIŻUTERIA

Biżuteria odmienia cały strój. Wraz z szpilkami i torebką z prostej sukienki potrafi stworzyć wytworną kreację. Sztuczna może był ładna, zabawna, dziewczęca, ale przeważnie jest kiepskiej jakości, zwykle szybko się niszczy i nie ma tej klasy. Im jestem starsza tym bardziej się przekonuję, że im droższa tym lepsza. Oczywiście do granicy kwoty, którą jestem ewentualnie w stanie zgubić. Dodatkowo taka biżuteria zdecydowanie wolniej się nudzi.

JESZCZE KILKA SŁÓW O KOLORZE

Najbardziej praktyczne kolory to kolory neutralne: czarny, brązowy, granatowy, biały, beżowy. Nieźle sprawdza się też czerwień. Jak intensywna, krwista czerwień mogłaby nie być modna? Jest na to zbyt wyzywająca i prowokacyjna, ale nie krzykliwa, przez co można ją stosować również w eleganckich stylizacjach. Jeżeli nie chcesz się aż tak ograniczać, wybieraj kolory, które nie były w ostatnim czasie hitem sezonu, a zwłaszcza nie wybieraj ich jeżeli same w sobie nie podobają Ci się na tyle, żeby nosić je w kolejnych sezonach.


To moja idealna lista ponadczasowych elementów garderoby. Mogłabym jeszcze dodać: prosty top, koszulę, dopasowany sweterek, ale to tak oczywista baza, że nie ma sensu o niej pisać. Czy sama noszę wszystko co tu wymieniłam. Nie, nie wszystko. Wciąż przekonuję się do żakietu. Uwielbiam go na innych kobietach, ale nie na sobie. Rzadko zakładam sukienkę lub spódnicę ołówkową, gdyż ciężko mi znaleźć model, w którym czuję się dobrze. Zdecydowanie za rzadko noszę też pończochy. Ze względu na temperaturę przerzuciłam się na spodnie i spódnice noszę tylko latem, gdy pończochy są zbędne. Ale był okres, że nosiłam je codziennie. Za to codziennie zakładam szpilki lub inne buty na obcasie o klasycznym kroju, latem noszę głównie bluzki przypominające gorset, a od piętnastu lat wiosną i jesienią zakładam tylko czarny, skórzany, długi płaszcz. I kupuję coraz droższą biżuterię. A Wy? Co myślicie o stawianiu na garderobę, która się nie starzeje?

Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, napisz komentarz lub polub na Facebooku. Komentarz możesz dodać anonimowo. Kliknij okienko komunikatu a następnie wpisz swoje imię lub pseudonim („Name”) pod „albo zarejestruj w Disqus” podając swój email lub wpisując lubie@wczerni.pl oraz klikając „Wolę pisać jako gość”. Komentarze dodane przez gości wymagają akceptacji. Wszystkie komentarze zawierające linki wymagają akceptacji.

* Fotografia: Krzysztof Białek

Zobacz

10 komentarze

  1. Podoba mi się, że wymieniłaś typowo kobiece podstawy garderoby, bo widząc tytuł bałam się, że to kolejny post o trenczu, białej koszuli i balerinach ;) Osobiście uważam, że każdy powinien stawiać na ubrania i dodatki, które oprócz klasycznego kroju i koloru pasują do stylu życia i potrzeb. Ja na przykład kilka lat temu "zainwestowałam" w ołówkową spódnicę, której praktycznie nie nosiłam, bo nie bardzo mam gdzie, a na co dzień stawiam na wygodniejsze rzeczy o trochę luźniejszym charakterze. Za to dobre jeansy rzeczywiście są elementem, na którym zawsze mogę polegać, podobnie jak elegancki płaszcz. Do Twojej listy dodałabym jeszcze dobre jakościowo swetry - zimą nie wyobrażam sobie bez nich mojej garderoby :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biała koszula tak, trencz też, ale baleriny... nigdy nie pojmę zamiłowania do balerin. Ciepły sweter oczywiście. Może nawet stanowić kwintesencję całej stylizacji. Zwłaszcza jeżeli lubisz luźniejszy styl:) Nie znalazł się na mojej liście, gdyż traktuję go jako bazę. Za to o tej nieszczęsnej białej koszuli zapomniałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego się da nauczyć ;) Ale przygotuj się na wiele godzin nauki, jeżeli chcesz naprawdę ładnie chodzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z gorsetem jest jak z butami na obcasie - jeśli założysz je na wielką imprezę bez przygotowania, to jest spora szansa, że znienawidzisz je od pierwszego wejrzenia. Ale dobrze dobrany do sylwetki, z konstrukcją na fiszbinach spiralnych, wysezonowany (koniecznie!!) absolutnie nie wymaga luzowania sznurków i jest przewygodny. Niestety większość osób miało styczność głównie z plastikami, albo koszmarkami opartymi na samych płaskich stalowych fiszbinach, które potrafią poważnie zaszkodzić zdrowiu. W naszym kraju mamy ledwie kilkanaście osób zajmujących się szyciem prawdziwych gorsetów na zamówienie i trzy firmy, które posiadają je w swoim asortymencie.
    Na dodatek gorset stanowczo nie wyszedł z mody 100 lat temu, był cały czas popularny i noszony aż do początku lat 60.

    OdpowiedzUsuń
  5. Yuvenall oczywiście, ale to już większy wydatek, wiec sama zadowoliłam się "sklepowym" a i tak był to wydatek rzędu 200 zł. Z tego co wiem, gorsety jako takie wyszły z mody 100 lat temu, a już na pewno nie noszono ich w latach dwudziestych. To co noszono w latach pięćdziesiątych nie było z kolei ściśle gorsetem. Przynajmniej tego dowiedziałam się z wykładów z historii mody profesor Amandy Hallay. Polecam, są fascynującehttps://www.youtube.com/playlist?list=PLgbG7OrLeM0BAWUtQaczDpS8I01w2FHbO. Masz jakieś ciekawe materiały na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  6. Gorsety RTW polskich marek underbusty są dostępne poniżej 200zł (w większości), z kolei ceny u polskich gorseciarek zaczynają się już od 250zł więc nie jest to tak szalona kwota. Z chęcią wysłucham tego wykładu, polecam zapoznać się z stroną Foundations Revealed i Lucy Williams to największe kompendia gorsetowej wiedzy i jestem pewna, że właśnie tam czytałam artykuły na temat gorsetów w późniejszych okresach. Oczywiście wykroje ewoluowały, ale tak samo jak sznurówkę uznaje się za gorset, tak i część konstrukcji obecnych w latach 50 za nie się uważa. Muszę poszukać też konkretnych tekstów w literaturze, którą mam na półce, bo niestety chwilowo nie mogę sobie przypomnieć w którym konkretnie miejscu trafiłam na takie, a nie inne informacje, ale mam nadzieję, że uda mi się do tego dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wykłady prof. Hallay są nie tylko o gorsetach, ale o historii mody w ogóle. Tak czy inaczej polecam, Pani opowiada z prawdziwą pasją. Może to nieporozumienie to kwestia nazewnictwa (wykłady są po angielsku), gdyż wyraźnie mówi, że to co nosiło się w latach pięćdziesiątych to nie był gorset. W takim razie czekam na więcej informacji. Może będzie to inspiracja do kolejnego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawią mnie osobiste listy "must have'ów", bo to coś fantastycznego, jak bardzo się różnimy :) Twoja dziesiątka jest niesamowicie intrygująca, kobieca, a zarazem klasyczna w najlepszym wydaniu.Także chciałabym wypróbować pończochy, bardzo mnie intrygują, zwłaszcza noszone tak na co dzień :)
    Moja lista się mocno różni od Twojej, ale moja uroda jest zaprzeczeniem klasyki.

    Na mojej liście znajduje się skórzana ramoneska, sukienka mini (lepiej prezentuję się w mini niż w długości przed kolano) zwierzęce wzory, szpilki lub koturny na platformie, dopasowane rurki, koszula o dopasowanym kroju (idealna do pracy), t-shirt z rockowym nadrukiem, na lato krótkie spodenki oraz suknia maxi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wcale nie różnimy się aż tak bardzo ;) Większość pozycji z Twojej listy (poza zwierzęcymi wzorami) też mi się podoba, ale większość raczej na kimś niż na sobie. Inna figura, inna uroda. Lubisz pokazywać nogi więc pończochy mogą Ci się spodobać :) I będą pasować do Twojego rockowego, nieco ostrzejszego stylu.

    Jak Ci się podobał post o włosach? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O... jak miło :) Ogólnie bardzo podoba mi się romantyczny look - koronki, kwiatowe desenie, rozkloszowane spódnice, styl femme fatale, ale niestety, na mnie one się nie sprawdzają. Czuję się w tym ubiorze jak przebrana. Ale przeglądając swoje zdjęcia doszłam do wniosku, że muszę wybrać to, co jest dla mnie najlepsze :)

    Przeczytałam post o włosach, za chwilę odpowiem, bo jest na co :)

    OdpowiedzUsuń

ZESPÓŁ WCZERNI

O MNIE
W wieku piętnastu lat zaczęłam pracować jako modelka. Od dziewięciu lat jestem związana z branżą finansową i rynkiem kapitałowym. W chwilach wolnych od pisania raportów giełdowych dzielę się z Wami moją wiedzą w zakresie kreowania wizerunku.
Zdjęcia: Grzegorz Nowicki
NOTA PRAWNA
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie treści oraz rysunków bez zgody autora stanowi naruszanie praw autorskich. Kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie zdjęć bez zgody autora stanowi naruszenie praw autorskich oraz naruszenie prawa do wizerunku osoby na nich przedstawionej.

TU PISZĘ MNIEJ POWAŻNIE


INSPIRACJE