Kocham czerń. Jest jednocześnie szykowna i skromna, seksowna i bezpretensjonalna, elegancka i prowokująca. A jednak wielu stylistów ostro ją krytykuje. Np. Monika Jurczyk (OSA), której książkę "Bądź boska" dostałam kiedyś w prezencie. A skoro już mam ją pod ręką, nie wnikając już w zarzuty innych stylistów, obalę jej argumenty.

OSA jest zdecydowaną przeciwniczką czerni i nie licząc rajstop odrzuca ją w pełni. Oto jej argumenty.

Jakby każdemu tylko o to chodziło. Czerń odrysowuje sylwetkę od tła, dlatego w opinii OSY podkreśla niedoskonałości sylwetki. Nie zgodzę się. Wyszczupla nie tyle sam kolor, co kontrast między kolorami, dlatego efekt wyszczuplenia osiągamy nie poprzez założenie np. czarnej sukienki, ale poprzez założenie czarnej sukienki i jasnego żakietu.

Częściowo to prawda, ale: po pierwsze czerń zadziała tak tylko, jeżeli będzie znajdować się przy twarzy, po drugie nie dotyczy to kobiet o zimowym typie urody (z wyjątkiem może zim w bardzo zaawansowanym wieku).

Gdyż podkreśla zmarszczki i niedoskonałości. Znów to przesadzone stwierdzenie. Po pierwsze zasada ta nie dotyczy zim (chyba, że zim w bardzo zaawansowanym wieku - wtedy lepiej nosić biel). Po drugie zasada ta nie dotyczy elementów garderoby, które są daleko od twarzy.

"W Polsce tradycja związana z czernią wciąż obowiązuje. Chcesz więc budzić mimowolne współczucie? A czy wzięłaś pod uwagę, że może czasem wyglądasz jak gwiazda gotyckiego rocka?" To drugie skojarzenie bynajmniej wcale mi nie przeszkadza. To pierwsze uważam za przesadzone. Na pewno dodaje powagi, ale czy naprawdę widząc kobietę w czerni przychodzi Ci na myśl, że jest wdową? Nie sądzę.

"Czerń, wbrew obiegowej opinii, nie jest kolorem uniwersalnym. Nie jest nawet dobrym tłem dla innych kolorów, ponieważ zestawienia z nią są zbyt kontrastowe." Ehhh... I właśnie o to chodzi. To jest piękne w czerni. Są oczywiście kobiety o delikatnym typie urody, dla których takie zestawienia są zbyt mocne. Ale to nie powód, aby uogólniać takie stwierdzenie na całą populację. Jeżeli zaś chodzi o sam kolor, jest niewiele kolorów, które źle komponują się z czernią. Problem sprawia natomiast często sama czerń. Czerń ma wiele odcieni (widać to dopiero w świetle dziennym), które nie zawsze do siebie pasują.

To tyle co do opinii OSY na temat czerni. Przyznam, że sama lepiej wyglądam w granacie. Mimo to, noszę głównie czerń, gdyż:

Czerń ma niesamowitą klasę. Ta sama stylizacja w czerni wygląda o wiele bardziej elegancko niż w innych kolorach. Podobny efekt daje biel, ale ta zdecydowanie za szybko się brudzi.

Nie tak seksowna jak czerwień, ale wciąż bardzo seksowna, a jednocześnie mniej wyzywająca. Ta sama wydekoltowana sukienka w czerni będzie wyglądać spokojniej i mniej wulgarnie niż w czerwieni.

Czerń budzi wiele skojarzeń, przez co nie można jej zaszufladkować. Noszą ją zarówno zakonnice i nobliwe wdowy, jak i zbuntowana młodzież, motocykliści i fani ostrej muzyki rockowej. Możesz ubrać małą czarną i żakiet do pracy, następnie pójść w niej na kolację do eleganckiej restauracji, a potem skończyć wieczór w jakiejś rockowej melinie, po drodze zahaczając o modny właśnie klub i nigdzie nie będziesz zbytnio odstawać od towarzystwa.

Mogłabym jeszcze podać wiele argumentów, ale są one bardzo subiektywne, więc zostanę przy ogólnych stwierdzeniach. Czerń ma jeszcze jedną dużą zaletę: czarne ubrania najłatwiej kupić. Większość producentów oferuje ubrania w kilku kolorach, w tym niemalże zawsze w czerni. A ponieważ czerń to dla mnie świetne tło dla innych kolorów, taką bazę najłatwiej mi budować.

A Ty? Za co kochasz czerń?

Jeżeli chcesz dodać komentarz, możesz to zrobić anonimowo. Kliknij okienko komunikatu a następnie wpisz swoje imię lub pseudonim („Name”) pod „albo zarejestruj w Disqus” podając swój email lub wpisując lubie@wczerni.pl oraz klikając „Wolę pisać jako gość”. Komentarze dodane przez gości wymagają akceptacji. Wszystkie komentarze zawierające linki wymagają akceptacji.